poniedziałek, 22 lipca 2019

Hejka! Dzisiaj ponownie przychodzę do Was z recenzją kolejnej młodzieżówki fantasy i znowu nie jest to przeciętna lektura (poprzednie posty książkowe znajdziecie klikając w przegródke 'książki'). Kosmiczna tematyka nie została jeszcze szczególnie rozpowszechniona, więc jeśli szukacie jakiegoś powiewu świeżości, to dobrze trafiliście.



***OPIS*** 

Zaskakująco świeża, porywająca kosmiczna opowieść o mrocznych siłach, o zdradzie, o szukaniu prawdy i o walce na śmierć i życie.

Qole Uvgamut jest najlepszą poławiaczką cienia na Alaxaku, prymitywnej i biednej planecie na peryferiach. Do załogi statku poławiaczy dołącza ładowniczy Nev. Nikt nie wie, że to dziedzic arystokratycznego rodu, który występuje w przebraniu, aby zdobyć zaufanie Qole. Tajemnica wychodzi na jaw dopiero wtedy, gdy statek zostaje zaatakowany przez niszczyciel. Okazuje się, że nie tylko Nev i jego krewni mają plany wobec młodej Alaxakanki, rywalizujący ród również chce dopaść dziewczynę. Kluczowy jest tutaj cień – substancja, która stanowi niezwykłe źródło energii. Nev, syn głowy rodu, chce skłonić Qole do wzięcia udziału w badaniach nad cieniem. Po wymknięciu się z rąk wroga poławiaczka zgadza się polecieć z Nevem do siedziby jego rodu i poddać się badaniom prowadzonym przez stryja młodego arystokraty. Na miejscu okazuje się jednak, że ród Dracortów nie ma czystych intencji. Nev staje przed wyborem: ocalenie Qole lub lojalność wobec rodziny.

Zachwycająca powieść dla fanów Gwiezdnych Wojen i nie tylko!

***RECENZJA***


Okładka Cienia raczej nie zachęca i nic nie mówi o tej pozycji. Z początku tylko na nią zerknęłam i chciałam iść dalej, jednakże przeczucie kazało mi przeczytać opis i tradycyjnie okazało się niezawodne. Już wtedy wiedziałam, że będzie to książka, która przypadnie mi do gustu i z niecierpliwością czekałam na kuriera, który miał mi dostarczyć lekturę, która pomoże złagodzić mi uczucie pustki po Maas.

Cień został napisany bardzo lekkim i przystępnym w odbiorze językiem. Czyta się po prostu błyskawicznie i z ogromną przyjemnością. Nie ma tu może pięknych opisów, jednakże były one wystarczające, abym była w stanie wyobrazić sobie niesamowite miejsca i zwizualizować różne zapierające dech sytuacje.

Mimo, że sam opis książki stanowi wielki spoiler, to jednak podczas lektury zostałam kilka razy bardzo zaskoczona. Do tego stopnia, że aż musiałam na chwilę zrobić przerwę, aby spojrzeć przed siebie i powiedzieć "wow" 😂.

Bardzo ciekawa jest też moc głównej bohaterki, której możliwości jednak nie poznaliśmy do końca. Wiadomo, że ten schemat musiał się pojawić i Qole jest bardzo potężna. Co jednak ciekawe i odbiega od schematu - ta potęga ma ograniczenia. Nie mam tu na myśli takich, że najpierw pokona całą armię, a potem po wyczerpaniu mocy pójdzie walczyć mieczem i samodzielnie wygra wojnę. Qole potrafi narozrabiać, ale jednak sama nie do końca nad tym panuje, a po daniu z siebie 100% jest niezdolna do... Właściwie niczego. Uważam, że stworzenie pewnych ograniczeń w tej potędze, jest bardzo dobrym i ciekawym zabiegiem.

Najsłabszym punktem tej pozycji jest wątek miłosny. Zaczął się on z powietrza, a jednak nie potrafił się dobrze rozwinąć. Myślę, że skoro udało im się powiedzieć 'a', to w drugim tomie bez oporów powiedzą 'b' i jakoś sprawie to pójdzie. Autorki stworzyły między nimi bardzo schematyczną relację, z problemami, jak w każdej książce młodzieżowej. Zależy jakie macie do tego podejście, dla mnie nie stanowi to dużego problemu, jednak liczę, że z czasem będzie lepiej, ale wiem, że część z Was może to mocno irytować.

Ciężko stworzyć oryginalną młodzieżówkę, wydaje się wręcz, że jest to już niemożliwe. Cień podąża po pewnych schematach, ale jednak dodaje coś od siebie. Cień to jakaś substancja, która przy kontakcie z nim zabija, a jednak stanowi źródło energii dla ludzi. Tę historię można doskonale rozwinąć i mam nadzieję, że jej pełen potencjał zostanie wykorzystany.

Jeśli zastanawiacie się czy ta książka dorównuje ww. Maas, to nie, ale myślę, że jej fanom przypadnie do gustu. Jednocześnie warto podkreślić, że pierwsze pozycje od Maas, to też nie były największe literackie dzieła, dlatego czekam z niecierpliwością na kolejne tomy i trzymam kciuki za owocny rozwój. Odkładałam Cień z wielką niechęcią, historia Qole mnie bardzo wciągnęła i uważam, że jest warta Waszej uwagi i pieniędzy.

Zaczytanego dnia
Gosia 





Za książkę dziękuję Wydawnictwu Uroboros. Otrzymałam ją we współpracy barterowej za recenzję zawierającą moją subiektywną opinię.

poniedziałek, 1 lipca 2019

Witam Was ponownie! Dzisiaj przychodzę z recenzją książki polskiej autorki. Jeśli jednak nie jesteście fanami polskiej literatury, to radzę Wam nie skreślać od razu tej pozycji, bo byłby to wielki błąd.



***OPIS***


Według legendy, wiele stuleci temu czwórka przyjaciół została wygnana z rodzinnej wioski, gdyż ludzie lękali się ich czarów. Rozeszli się w cztery strony świata, ale zadziwiającym zbiegiem okoliczności i tak wszyscy dotarli w to samo miejsce – do czarciego kamienia. Tam wywołali diabła i dobili z nim targu... Ich potomkowie przez wieki odczuwali skutki tego paktu i bezskutecznie próbowali się z niego wywikłać. Czy przedstawicielom kolejnego pokolenia uda się wreszcie wrócić do normalności? Jakie przeszkody będą musieli wcześniej pokonać? Z jakimi przeciwnikami się zmierzyć? Jakich sojuszników pozyskać? Małe miasteczko na odludziu stanie się sceną niezwykłych wydarzeń. 

Po niespodziewanej śmierci rodziców siedemnastoletnia Alicja trafia pod opiekę ciotki, która mieszka w posępnym miasteczku na Podkarpaciu o mrocznej nazwie Czarcisław. Niezbyt zachwycona wyjazdem z Warszawy, dziewczyna nie czuje się dobrze w nowym miejscu, najwyraźniej pełnym dziwaków i kryjącym jakieś ponure sekrety. Zagubiona nastolatka krok po kroku odkrywa, że nikt tu nie jest tym, za kogo się podaje. Sama też musi zmierzyć się z brzemieniem swojej prawdziwej natury i wykonać niebezpieczne zadanie.

***RECENZJA***


Do tej pory nie ekscytowałam się książkami polskich autorów, potrafiłam docenić ich plusy, ale jednocześnie zazwyczaj wydawały mi się zbyt stonowane. Kiedy zobaczyłam Książc jest pierwszym umarłym, na nic nie liczyłam. Spodobała mi się okładka i myślałam, że na tym koniec. Jednakże przeczytałam próbny pierwszy rozdział tej pozycji i mimo, że akcja się w nim nie wylewała, to ilość sarkazmu zachęciła mnie do dalszego czytania. Uznałam, że może być to dobra książka w stylu Marty Ksiel i zdecydowałam się kontynuować lekturę. Nie będę już trzymać w takim napięciu i szybciej zdradzę, sama jestem w szoku, że ta historia mnie bardzo oczarowała.



Mimo, że akcja dzieje się w Polsce, a Alicja pochodzi z Warszawy, to na szczęście przenosimy się do małego miasteczka zwanego Czarcisław. Dodatkowo za plus uważam dobór imion, które są dosyć niecodzienne, mimo, że stosowane w naszym języku: Tatiana, Natasza, Nikodem, Borys, Dymitri, a także kilka takich, które z tego co wiem, mają swoje odpowiedniki w angielskim. Dzięki temu, że polskość nie uderzała w nas na każdym kroku, książka pozwalała nam oderwać się od rzeczywistości, a tego szukam w fantasy.

Kolejnym plusem jest humor i sarkazm, czytając tę książkę po prostu nie sposób się kilka razy nie uśmiechnąć, a jednocześnie nadal potrafi ona trzymać w napięciu. Mimo, że oczy mi się już w nocy zamykały, to koniecznie musiałam skończyć rozdział, a są one tu dosyć długie. I mimo, że ciężko czyta się z zamkniętymi powiekami, to książkę odkladałam z żalem, bo byłam tak ciekawa, co będzie dalej. Połączenie takiej dawki humoru i jednoczesne utrzymanie napięcia wyszło świetnie, zupełnie się tego nie spodziewałam.

Autorka czerpała inspiracje ze słowiańskich wierzeń: guślnice, nocnice, strzygonie oraz wilkodlaki - są to tak naprawdę czarownice, nocne demony, wampiry oraz wilkołaki, ale przedstawione trochę od innej strony. Odrzucone zostają z nich jednakże schematy z książek typu Zmierzch. Jakie było moje zdziwienie, kiedy nasz twardziel, zamiast pozostać twardzielem, boi się ratować głównej bohaterki lub z łatwością zostaje pokonany. Kiedy już wyszłam z szoku, uznałam, że jak na siedemnastolatka, zachował się on "normalnie". Coś próbował zrobić, ale to nadal tylko nastolatek i nie wyszło, ma to sens. Cieszę się, że autorka faktycznie orientuje się, jak wyglądają i zachowują się osoby w tym wieku.



Dodatkowo, im więcej z czasem dostajemy informacji, tym więcej pragniemy ciekawostek. Razem z nimi pojawiają się nowe tajemnice, których rozwiązanie bardzo chcemy poznać. Z każdym rozdziałem autorka rozszerza historię i wykreowany przez siebie świat, który wciąga nas coraz bardziej z każdą stroną.

Gdzie diabeł mówi dobranoc jest świetnie zapowiadającą się serią, która zasługuje na rozgłos. Samej ciężko mi w to uwierzyć, ale sądzę, że to jedna z lepszych książek, które przeczytałam w tym roku. Moi drodzy, dajcie szansę polskim autorom, bo coraz częściej reprezentują oni poziom tak wysoki, jak w dobrych zagranicznych książkach. Ja się swoich uprzedzeń zaczynam pozbywać i życzę Wam tego samego.

***MOJA OCENA***

★★★★★★★★★☆


Pozdrawiam ciepło 
Gosia 


Książkę otrzymałam we współpracy barterowej za recenzję zawierającą moją subiektywną opinię.