Hej! Ta recenzja powstaje już drugi raz, gdyż, kiedy ją już skończyłam, ona postanowiła wyparować mimo wielokrotnego zapisywania. Wojna domowa miała załatać moje serce po Endgame. Uwielbiam filmy Marvela, jednakże nie czytałam żadnego komiksu, a to na jego podstawie powstała ta książka. Moje ewentualne porównania będą w stosunku do tego, co widziałam na ekranie.
Tak rozpoczyna się wojna domowa.
Oficjalna powieść Uniwersum Marvela na motywach kultowego komiksu, którego sprzedaż przekroczyła pół miliona egzemplarzy.
Kiedy dowiedziałam się, że zostanie wydana, nie mogłam się doczekać wizyty listonosza i byłam bardzo podekscytowana. W takim razie powinnam bardzo szybko przeczytać tę pozycję, prawda? Pewnie tak, ale niestety trochę mnie męczyła.
Nie jestem fanką długich opisów, jednak czytając tę książkę, czułam się, jakby autor co jakiś czas przypominał sobie, że nie widzimy stron komiksu i dodawał kilka słów, żeby nakreślić sytuację, jednak dla mnie to było za mało, żeby się wczuć. Wojna domowa jest zdecydowanie bardziej skierowana do młodszego odbiorcy i, niestety, mimo szybkiego czytania, traci na tym.
Dodatkowo cechy bohaterów zostały wyolbrzymione. Nie wiem, jak jest w komiksach, ale w stosunku do tego, co widzimy w filmach zostali przerysowani. Jest ich dużo, dlatego dokładne opisanie ich jest trudniejsze, ale autor nie sprostał zadaniu. Nie odczuwa się z nimi żadnej więzi.
Jest grupa ludzi, której mogę polecić tę książkę. Jeśli jesteście fanami komiksów, to może Wam się ona spodobać. Na stronie fanów Marvela na Facebooku widziałam post na jej temat i opinie były raczej pozytywne. Ktoś nawet powiedział, że tłumaczy dodatkowe informacje. Może też spodobać się dzieciom i to niezależnie czy lubią komiksy, czy filmy, bo wiadomo, że one od książek oczekują czegoś innego.
Ja Wojnę domową porównywałam do tego, co zobaczyłam na ekranie i jeśli tak jak ja jesteście miłośnikami kinowego Marvela, ale lubicie też dobrą literaturę, to odradzam. Chyba zainwestuję w jakieś komiksy, więc możecie mi doradzić od czego zacząć :)
Pozdrawiam ciepło
Gosia
***OPIS***
Niesamowita historia o konflikcie w Uniwersum Marvela!
Iron Man i Kapitan Ameryka stanowią trzon Avengersów, najlepszej grupy superbohaterów. Kiedy w wyniku tragicznej potyczki miasto Stamford doznaje wielkich zniszczeń i giną setki jego mieszkańców, rząd USA domaga się, by wszyscy superbohaterowie zdjęli maski i zarejestrowali swoje supermoce. Tony Stark — Iron Man — uważa, że to przykra, ale konieczna decyzja. Kapitan Ameryka traktuje ją zaś jako nieakceptowalny zamach na wolności obywatelskie.Tak rozpoczyna się wojna domowa.
Oficjalna powieść Uniwersum Marvela na motywach kultowego komiksu, którego sprzedaż przekroczyła pół miliona egzemplarzy.
***RECENZJA***
Kiedy dowiedziałam się, że zostanie wydana, nie mogłam się doczekać wizyty listonosza i byłam bardzo podekscytowana. W takim razie powinnam bardzo szybko przeczytać tę pozycję, prawda? Pewnie tak, ale niestety trochę mnie męczyła.
Nie jestem fanką długich opisów, jednak czytając tę książkę, czułam się, jakby autor co jakiś czas przypominał sobie, że nie widzimy stron komiksu i dodawał kilka słów, żeby nakreślić sytuację, jednak dla mnie to było za mało, żeby się wczuć. Wojna domowa jest zdecydowanie bardziej skierowana do młodszego odbiorcy i, niestety, mimo szybkiego czytania, traci na tym.
Dodatkowo cechy bohaterów zostały wyolbrzymione. Nie wiem, jak jest w komiksach, ale w stosunku do tego, co widzimy w filmach zostali przerysowani. Jest ich dużo, dlatego dokładne opisanie ich jest trudniejsze, ale autor nie sprostał zadaniu. Nie odczuwa się z nimi żadnej więzi.
Jest grupa ludzi, której mogę polecić tę książkę. Jeśli jesteście fanami komiksów, to może Wam się ona spodobać. Na stronie fanów Marvela na Facebooku widziałam post na jej temat i opinie były raczej pozytywne. Ktoś nawet powiedział, że tłumaczy dodatkowe informacje. Może też spodobać się dzieciom i to niezależnie czy lubią komiksy, czy filmy, bo wiadomo, że one od książek oczekują czegoś innego.
Ja Wojnę domową porównywałam do tego, co zobaczyłam na ekranie i jeśli tak jak ja jesteście miłośnikami kinowego Marvela, ale lubicie też dobrą literaturę, to odradzam. Chyba zainwestuję w jakieś komiksy, więc możecie mi doradzić od czego zacząć :)
Pozdrawiam ciepło
Gosia
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Insignis.Otrzymałam ją we współpracy barterowej za recenzję zawierającą moją subiektywną opinię.
Noe czytałam tej książki na podstawie filmu i chyba dużo nie straciłam. Uwielbiam filmu Marvela, ale głównie czytam komiksy z DC, więc raczej nie pomogę. Choć ja wzięłam pierwszy lepszy komiks z moim ulubionym bohaterem i później zaczęłam szukać do niego kolejnych numerów, bądź wcześniejszych,
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Niestety Marvel kompletnie mnie nie kręci, lubię jedynie Hulka:)
OdpowiedzUsuń