Hejka! Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją Księżycowego Miasta, czyli najnowszej powieści Maas i początku nowej serii, która ma być skierowana do dorosłych czytelników. Czy Sarah J. Maas zadowoli osoby, które dorastały czytając Szklany tron i Dwory?
Bryce Quinlan jest dziewczyną, która w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i ognistych romansów poszukuje zemsty!
Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje dla handlarza antyków, sprzedając nie do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą przyjemnością jaką Lunathion – znane również jako Crescent City – ma do zaoferowania. Ale gdy bezwzględne morderstwo wstrząsa miastem, wszystko zaczyna się rozpadać – również świat Bryce.
Na początku warto trochę powiedzieć o wydaniu tych książek, bo ta kwestia budzi dużo kontrowersji. Wydawnictwo podzieliło jeden tom na dwie części, ponieważ razem pozycja ta miałaby około 1200 stron, jej czytanie byłoby niewygodne i prawdopodobnie złamałby się jej grzbiet. Została za to wydana w bardzo staranny sposób z miękką oprawą, ale ze skrzydełkami i złotymi zdobieniami :).
Po przeczytaniu pierwszej części stwierdziłam, że jest dobra, jak na zwykłą młodzieżówkę, ale od Maas oczekiwałam więcej. Doszłam jednak do wniosku, że jej pierwsze tomy stanowią bazę do całej historii, więc niezrażona kontynuowałam lekturę. Druga część sprawiła, że zmieniłam zdanie i nie mogłam oderwać się od czytania. W środku nocy ciągle powtarzałam siebie: "jeszcze jeden rozdział". Dlatego polecam kupić od razu obie części, bo nie zapominajmy, że razem stanowią one jeden tom. Akcja została poprowadzona z rozmachem i pomysłowością. Maas stworzyła zakończenie w sposób, w jaki inni autorzy piszą finały całych swoich serii.
Nie udało mi się zżyć z bohaterami. Może to jeszcze za szybko? W końcu postacie z pozostałych serii pokochałam na przestrzeni kilku tomów. Bryce to szalona imprezowiczka i dodatkowo wulgarna, na tle dalszych wydarzeń przechodzi pewną metamorfozę, jednak przez pierwsze wrażenie nie mogłam się z nią utożsamić. Jest ona jednak bardzo silną i zaradną bohaterką z dużym potencjałem, który mam nadzieję, ujawni w kolejnej części. Natomiast Hunt i relacje z nim zostały oparte na starych, dobrych schematach, które mi się podobały, ale nie były wyjątkowo zaskakujące. Mam nadzieję, że te elementy zostaną rozwinięte w kolejnych tomach.
Sarah J. Maas umieściła swój świat we współczesnych czasach, ale wypełniła go magią, dzięki czemu nadal jest on wyjątkowy. Jest tu mnóstwo magicznych stworzeń, zarówno tych popularnych, jak i takich, których możecie nie znać. Wydaje się, że niczym nie może nas zaskoczyć, a jednak jest w tym wszystkim oryginalny i pomysłowy.
Bohaterowie Maas bardzo dużo przeklinają i chociaż wydaje mi się, że w drugiej części jest tego mniej, to myślę, że ta ilość powinna zostać zmniejszona o połowę. Wulgaryzmy nie podkreślają dorosłości postaci. Często pojawiającym się zarzutem wobec tej pozycji, jest również to, że wszyscy są tam piękni. Czy tak jest? Owszem. Niby jeśli to świat idealnych, magicznych istot, to ich uroda nie powinna nikogo dziwić, ale pamiętajmy, że piękno jest pojęciem subiektywnym i każdy może je trochę inaczej postrzegać. Dodatkowo ja, jako czytelnik dostaję dokładny opis tych stworzeń i zupełnie nie przeszkadza mi ich perfekcyjny wygląd.
Księżycowe Miasto to pozycja, która trzyma w napięciu i nie pozwala się odłożyć. Kolejne strony zdradzają nowe tajemnice i pokazują nowe zagadki. Jak mogliście zauważyć w recenazjach Dworów czy Szklanego tronu raczej roztapiałam się z zachwytu, a teraz wymieniłam trochę niedociągnięć i wad, ale to nie znaczy, że to pozycja średnia, czy po prostu dobra. Podczas lektury bawiłam się rewelacyjnie i nie mogę się doczekać kolejnej części. Polecam 😊
Pozdrawiam cieplutko
Gosia
***OPIS***
Bryce Quinlan jest dziewczyną, która w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i ognistych romansów poszukuje zemsty!
Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje dla handlarza antyków, sprzedając nie do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą przyjemnością jaką Lunathion – znane również jako Crescent City – ma do zaoferowania. Ale gdy bezwzględne morderstwo wstrząsa miastem, wszystko zaczyna się rozpadać – również świat Bryce.
***RECENZJA***
Na początku warto trochę powiedzieć o wydaniu tych książek, bo ta kwestia budzi dużo kontrowersji. Wydawnictwo podzieliło jeden tom na dwie części, ponieważ razem pozycja ta miałaby około 1200 stron, jej czytanie byłoby niewygodne i prawdopodobnie złamałby się jej grzbiet. Została za to wydana w bardzo staranny sposób z miękką oprawą, ale ze skrzydełkami i złotymi zdobieniami :).
Po przeczytaniu pierwszej części stwierdziłam, że jest dobra, jak na zwykłą młodzieżówkę, ale od Maas oczekiwałam więcej. Doszłam jednak do wniosku, że jej pierwsze tomy stanowią bazę do całej historii, więc niezrażona kontynuowałam lekturę. Druga część sprawiła, że zmieniłam zdanie i nie mogłam oderwać się od czytania. W środku nocy ciągle powtarzałam siebie: "jeszcze jeden rozdział". Dlatego polecam kupić od razu obie części, bo nie zapominajmy, że razem stanowią one jeden tom. Akcja została poprowadzona z rozmachem i pomysłowością. Maas stworzyła zakończenie w sposób, w jaki inni autorzy piszą finały całych swoich serii.
Nie udało mi się zżyć z bohaterami. Może to jeszcze za szybko? W końcu postacie z pozostałych serii pokochałam na przestrzeni kilku tomów. Bryce to szalona imprezowiczka i dodatkowo wulgarna, na tle dalszych wydarzeń przechodzi pewną metamorfozę, jednak przez pierwsze wrażenie nie mogłam się z nią utożsamić. Jest ona jednak bardzo silną i zaradną bohaterką z dużym potencjałem, który mam nadzieję, ujawni w kolejnej części. Natomiast Hunt i relacje z nim zostały oparte na starych, dobrych schematach, które mi się podobały, ale nie były wyjątkowo zaskakujące. Mam nadzieję, że te elementy zostaną rozwinięte w kolejnych tomach.
Sarah J. Maas umieściła swój świat we współczesnych czasach, ale wypełniła go magią, dzięki czemu nadal jest on wyjątkowy. Jest tu mnóstwo magicznych stworzeń, zarówno tych popularnych, jak i takich, których możecie nie znać. Wydaje się, że niczym nie może nas zaskoczyć, a jednak jest w tym wszystkim oryginalny i pomysłowy.
Bohaterowie Maas bardzo dużo przeklinają i chociaż wydaje mi się, że w drugiej części jest tego mniej, to myślę, że ta ilość powinna zostać zmniejszona o połowę. Wulgaryzmy nie podkreślają dorosłości postaci. Często pojawiającym się zarzutem wobec tej pozycji, jest również to, że wszyscy są tam piękni. Czy tak jest? Owszem. Niby jeśli to świat idealnych, magicznych istot, to ich uroda nie powinna nikogo dziwić, ale pamiętajmy, że piękno jest pojęciem subiektywnym i każdy może je trochę inaczej postrzegać. Dodatkowo ja, jako czytelnik dostaję dokładny opis tych stworzeń i zupełnie nie przeszkadza mi ich perfekcyjny wygląd.
Księżycowe Miasto to pozycja, która trzyma w napięciu i nie pozwala się odłożyć. Kolejne strony zdradzają nowe tajemnice i pokazują nowe zagadki. Jak mogliście zauważyć w recenazjach Dworów czy Szklanego tronu raczej roztapiałam się z zachwytu, a teraz wymieniłam trochę niedociągnięć i wad, ale to nie znaczy, że to pozycja średnia, czy po prostu dobra. Podczas lektury bawiłam się rewelacyjnie i nie mogę się doczekać kolejnej części. Polecam 😊
Pozdrawiam cieplutko
Gosia
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Uroboros. Otrzymałam ją we współpracy barterowej za recenzję zawierającą moją subiektywną opinię.
Masz niezłą kolekcje książek Mass. Mnie nie przekonała do siebie przy okazji ,,Szklanego tomu'', ale ta książka bardzo mnie ciekawi, a wychodzę z założenia, że warto dawać kolejne szanse autorom.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Z tego co słyszałam, Maas pisała Szklany tron, jak miała 16 lat, jednakże w kolejnych tomach widać, że się rozwija i znacząco rozszerza swój świat. Polecam dać szansę 😊
UsuńSłyszałam o tej książce i może kiedyś skuszę się przeczytać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zachęcam, mam nadzieję, że się spodoba :)
UsuńNie spotkałam się nigdy z tą autorką. Widzę, że twoja kolekcja jej książek jest imponująca :) Chyba muszę się zapoznać, z którąś z jej pozycji i może zacznę od tej z Twojego dzisiejszego wpisu. Po Twojej recenzji myślę, że powinna mi się spodobać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Melka blogerka
Uwielbiam jej książki, mają pewne wady, ale kiedy je czytam, to odnoszę wrażenie, że Maas dodała magię między strony. Polecam :) w Dworach jest więcej romansu, w Szklanym tronie i Księżycowym Mieście bardziej skupia się na akcji, chociaż wątków romantycznych nie brakuje ;)
UsuńWidzę, że przygoda czytelnicza powinna spodobać się mojej córce, chętnie podsunę jej ten pomysł pod rozwagę. :)
OdpowiedzUsuńJeśli córka ma już przynajmniej 15 lat, to zachęcam. Jeśli jest nastolatką, proponuję zacząć od Szklanego tronu :)
UsuńI haven't read this book before, or heard of the author but I think it's a title I'd enjoy! xo
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ta seria jest bardzo w moim stylu, może to będzie coś dla mnie w najbliższe wakacje :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że będziesz z niej zadowolona i sięgniesz po kolejne pozycje Maas :)
UsuńSzkoda, że się nie zżyłaś z bohaterami...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dojdzie do tego w kolejnych tomach. Bohaterowie z innych książek Maas są w moim sercu od lat, ale zżywałam się z nimi na przestrzeni wielu tomów i tysięcy stron :)
Usuń