piątek, 16 czerwca 2017

Dziedzictwo ognia - Sarah J. Maas - RECENZJA

Witam bardzo serdecznie! Dzisiaj przychodzę do Was z książką, którą albo pokochacie albo uznacie ją za najsłabszą część tej genialnej serii. Zapraszam do poznania mojej opinii na temat tego tomu!

***OPIS***

Główna bohaterka Celaena Sardothien wycierpiała i przeżyła wiele - niewolę, turniej o tytuł Królewskiej Obrończyni, brutalne szkolenia, utratę najbliższych - ale teraz czeka ją jeszcze trudniejsze wyzwanie. Musi zmierzyć się z samą sobą i swoimi wewnętrznymi demonami. Celaena



chcąc zdobyć informacje, jak zniszczyć okrutnego króla Adarlanu, wyrusza do legendarnego Doranelle. Zanim jednak się tam dostanie musi przejść szkolenie pod okiem nieśmiertelnego fae i ujarzmić ogień, który ma w sobie. Czy Celaenie uda się zdobyć odpowiedzi na męczące ją pytania? W jaki sposób król sprawił, że magia zniknęła? Co może zrobić by ją przywrócić?

,,Cały świat otrzymał wyraźny sygnał. Aelin stała się wojowniczką, walczącą zarówno magią, jak i mieczem. Co więcej, nie miała już ochoty się ukrywać."

***RECENZJA***

Celaena przybywa do Wendlyn, gdzie na zlecenie króla Adarlanu ma zabić jego władcę oraz dziedzica. Jednak nie jest to priorytet dziewczyny, postanawia ona zdobyć odpowiedzi na nurtujące pytania. Wyrusza więc na spotkanie ze swoją nieśmiertelną ciotką Maeve, która powinna przybliżyć jej temat Kluczy Wyrda . Jednak najpierw musi przejść szkolenie pod czujnym okiem fae, Rowana. Musi ona teraz okiełznać swoją magię i zaakceptować dziedzictwo.


 ,,Była władczynią silnego ludu oraz potężnego królestwa.
Była dziedziczką popiołu i ognia. Nie miała zamiaru kłaniać się nikomu."

Na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona co do wyjazdu głównej bohaterki. Nie potrafiłam zrozumieć jak można było rozdzielić Celaenę od Doriana i Chaola. Sarah J. Maas nie porusza się tym razem po jednej płaszczyźnie, podzieliła akcję na trzy lokalizacje. Pierwsza z nich jest prowadzona z perspektywy Celaeny i Rowana w królestwie fae, druga z perspektywy Chaola i Doriana w Adarlanie. Pojawia się także nowa postać - czarownica Manon, która se swoim sabatem uczy się latać na wywernach. Ten wątek strasznie mi się dłużył. Kiedy widziałam, że zbliżał się rozdział z jej przygodami (a był bardzo często) miałam ochotę odłożyć książkę. Pod koniec zrobiło się trochę  ciekawiej, ale nadal nie darzyłam tego wątku szczególną sympatią.


,,Babka powiedziała Manon, że urodziła się bez duszy, co było typowe dla Czarnodziobych. Była istotą złą do szpiku kości."

Byliśmy na bieżąco z informacjami z Adarlanu dzięki Dorianowi i Chaolowi. Perspektywa księcia nie wniosła jednak do książki nic. Pojawia się tutaj nowa bohaterka Sorscha - nowa, wielka miłość Doriana. Po co pojawił się w książce ten wątek? Był to typowy zapychacz - zupełnie niepotrzebny. Nie wnosił zupełnie nic do fabuły, nie działo się tam też nic wyjątkowego lub zapierającego dech w piersiach.

,,Nie wiedziała, ile czasu minęło. W pewnym momencie poczuła, jak materac ugina się ze skrzypnięciem, a potem przytula się do niej jakieś ciepłe ciało. Nie otworzyła oczu, ale poczuła zapach śniegu oraz sosen. Ból nieco osłabł.
-Jeśli wybierasz się do piekła - odezwał się - przynajmniej trafimy tam razem."

Nie można pominąć postaci Rowana, którą po prostu pokochałam. Uwielbiam tego nieśmiertelnego fae, pomimo, że przez większość książki jest surowy. Jest wykreowany w wyjątkowy sposób ❤ Bardzo mi się podoba sposób w jaki Sarah J. Maas poprowadziła ich znajomość. Śledzenie rozwijającej się miedzy nimi relacji dostarczyło mi wiele przyjemności. Mogłabym czytać o tej dwójce w nieskończoność, a kiedy widziałam nadchodzący rozdział z ich perspektywy po prostu nie mogłam oderwać się od książki.


,,Wyruszyło ich coraz więcej, aż nie było już dróg, których nie przemierzali, aż nie było już człowieka, który by nie wiedział, że Aelin Galathynius żyła i była gotować stawić czoła Adarlandowi."

Wielkim atutem tej książki jest ukazana w niej magia. Powieść jest nią przepełniona i dostarcza czytelnikowi mnóstwo wrażeń. Ten tom jest pełen tajemniczych potworów oraz walk od których przyspieszało bicie serca.

,,By zniszczyć potwora, wcale nie potrzeba innego potwora. Potrzeba światła, które przegna mrok"

Dziedzictwo ognia przynosi nam wyjaśnienia co do pochodzenia dziewczyny.  Jej losy bardzo mnie poruszyły i pomogły zrozumieć poprzednie tomy.  Perspektywa Aelin wywoływała we mnie bardzo dużo pozytywnych emocji, brakowało mi jej podczas tych przerw z Manon. Jest to gorsza kontynuacja, ale nie ma tragedii. Wiele ludzi uwielbia ten tom więc może i Was urzeknie postać Manon. 

***MOJA OCENA***

★★★★★★★☆☆☆

Pozdrawiam
Gosia





                                                                                                                                  

4 komentarze:

  1. nie moje klimaty książkowe.;) ale recenzja bardzo ciekawie napisana fajnie sie to czyta .;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety to nie jest mój typ książki. Czekam na inne :)
    http://natalie-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam całą serię i sądzę, że z każdym tomem autorka tworzy jeszcze lepszą historię.

    Pozdrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do mnie. :)
    niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com/2017/06/drugie-rozdanie-na-blogu.html

    OdpowiedzUsuń
  4. "Szklany tron" to jedna z moich ulubionych serii, a Sarah J. Maas znajduje się na pierwszym miejscu pośród moich ulubionych autorów, więc książki tej pani to ja bierę w ciemno :P Cieszę się, że ci się podobało no i życzę, żeby tak pozostało ;)

    Pozdrawiam!
    Książki bez tajemnic

    PS: piąty tom wymiata! :D

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz ślicznie dziękuję :-)