niedziela, 21 listopada 2021

Dwór srebrnych płomieni - Sarah J. Maas - RECENZJA

 Hejka! Jeśli obserwujecie mnie od dłuższego czasu, na pewno zdążyliście zauważyć, jak bardzo lubię książki Sarah J. Maas. Światy które wykreowała i bohaterowie, których stworzyła są ze mną od lat i już dawno znaleźli specjalne miejsce w moim czytelniczym sercu. Jak oceniam najnowszy tom słynnych Dworów? Zapraszam do recenzji.

 

 


 

***OPIS*** 

***RECENZJA***


Moje oczekiwanie na Dwór srebrnych płomieni było prawdziwą sinusoidą. Z jednej strony czekałam na kontynuację serii, którą uwielbiam, z drugiej trafiały do mnie skrajne recenzje - bardzo pozytywne i negatywne. Kiedy jednak chwyciłam książkę w swoje dłonie, od razu zabrałam się do czytania i... nie mogłam się oderwać.

 

Kasjana kochają praktycznie wszyscy, został stworzony w taki sposób, że jego postać zyskała ogrom fanów. Nesta natomiast jest bohaterką, która budziła sprzeczne emocje w czytelniku. Myślę, że można się pokusić o stwierdzenie, że przez większość czasu była to wręcz niechęć. Mimo wszystko książka z nią jako główną bohaterką wydała się znacznie lepszą opcją niż z Elainą, gdyż wolę, kiedy (jak to ktoś powiedział) bohaterowie są zimni lub gorący, ale nie letni. Maas stara się nam ujawnić perspektywę Nesty, uargumentować jej czyny i myślę, że jak na książkę fantasy wychodzi jej to dobrze. Jej zachowanie rzeczywiście może mieć odzwierciedlenie w psychologii w postaci warunkowania klasycznego, gdzie bodźcem były traumatyczne wydarzenia z 3 tomu. Na początku trochę irytuje, ale z czasem lepiej ją poznajemy i stajemy się świadkami jej przemiany. Mogę szczerze powiedzieć, że po tym tomie zaczęłam ją lubić znacznie bardziej.

 

Musiałam się również przyzwyczaić do znacznie ograniczonej obecności Feyry i Rhysa. Na początku mi ich brakowało, ale w tej części wydali mi się mniej idealni i nie mięli okazji zaprezentować się w sytuacjach, które przypominałyby te z poprzednich tomów, kiedy zyskiwali miłość czytelników, więc można powiedzieć, że z czasem brakowało mi ich mniej.


Styl Maas nadal jest niesamowicie przyjemny i wręcz płynęłam przez kolejne rozdziały. Odnoszę wrażenie, że Sarah sama dodaje szczyptę magii miedzy strony, bo nie mogę się oderwać od jej książek. Już dawno pokochałam ten świat i powrót do niego był prawdziwą przyjemnością.  


Czwarty tom Dworów miał zostać dedykowany dorosłej grupie odbiorców. Autorka zrozumiała swój błąd popełniony w Domu Ziemi i Krwi i przestała postrzegać przekleństwa jako wyznacznik dorosłości. Tak, nadal one padają, ale nie w takim natężeniu, jak to miało miejsce tam, jest ich znacznie mniej, więc to na pewno na plus. Żeby jednak pokazać swoją "dorosłość" poszła w erotykę i napisała więcej spicy scen. Jak dla mnie nie było to konieczne, myślę, że mogła nam oszczędzić szczegółów. Nie budzi to jednak we mnie skrajnych emocji, przez które zrezygnowałabym z lektury. Podkreślam to jednak, bo dla części z Was może być to duży minus i na pewno nie jest to książka dla młodszego odbiorcy. Mimo wszystko Maas mogłaby pozostać na poziomie "młodzieżowej" pisarki i w zupełności by mi to wystarczyło.

 

Niestety znowu zostały powielone pewne pomysły i zdarzyły się błędy logiczne. Momentami czułam z tego powodu żal i wydaje mi się, że pewne rzeczy powinny zostać przemyślane drugi raz, bo nie były one potrzebne.

 

Dostrzegam wady tej lektury, ale mimo to - bawiłam się świetnie. Bardzo się cieszę, że mogłam ponownie przenieść się do tego magicznego świata i poznać nowe historie ulubionych bohaterów. Komu polecam tę książkę? Wszystkim fanom Maas, którzy uwielbiają jej książki i byli zadowoleni również z tych ostatnich pozycji. Jeśli jednak jej ostatnie powieści nie przypadły Wam do gustu i już wtedy straciliście zapał, to myślę, że nic nowego nie odkryjecie i lepiej, żebyście zatrzymali ciepłe uczucia, które żywiliście do pierwszych tomów. Dla takich osób polecam Szept, którego recenzję możecie przeczytać tutaj


Pozdrawiam

Gosia


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Uroboros we współpracy barterowej. Recenzja zawiera moją subiektywną opinię. Różnice w kolorze tych tomów wynikają z tego, że jest to egzemplarz recenzencki, który wydawany jest w inny sposób niż finalne :)

2 komentarze:

  1. Fajnie, że świetnie się przy niej bawiłaś. Ja za twórczością Mass nie przepadam, więc nie ciekawi mnie ta książka, a czytałam też opinię jej fanów, którym ona nie podeszła.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz ślicznie dziękuję :-)