piątek, 11 grudnia 2020

Ja, diablica - Katarzyna Berenika Miszczuk - RECENZJA

 Hejka! Jak pewnie już wiecie, co jakiś czas daję szansę polskim autorom, chociaż po kilku nieudanych próbach podchodzę do tematu z dystansem. O książce Ja, diablica słyszałam sporo dobrego już jakieś 5 lat temu, kiedy dopiero wchodziłam w książkowy świat. Nie było mi dane wtedy jej przeczytać, ale tytuł ten przewijał mi się tyle razy, że dzięki licznym pochwałom zapadł w pamięci. Teraz, po 10 latach nastąpił dodruk (oraz powstał 4 tom!) i miałam okazję poznać tę serię. Zapraszam do recenzji!

 

***OPIS*** 

 

 


***RECENZJA***


No dobrze, nie będę trzymać Was w niepewności. Uwielbiam tę serię, naprawdę. Opowiem o plusach i minusach, ale nie ukrywam, że wady wymienię tylko ze względu na szczerość do Was, bo dla mnie, kiedy widzę całość, nie mają znaczenia. 

Zacznę od tego, że książkę tę czyta się bardzo lekko, strona leci za stroną, a ja nie potrafiłam się oderwać. Nie jest to nic elokwentnego, ale również infantylnego, dlatego odbiór jest bardzo przyjemny. Dodatkowym plusem jest humor, umiejętnie wpleciony w treść, dzięki czemu co jakiś czas chichotałam, ale jest on dawkowany w takich ilościach, aby nie przyćmić fabuły. No na pewno bez kilku uśmiechów nie skończycie tej książki ;)

Bohaterowie... No trzeba przyznać, że również mają niecodzienną kreację, gdyż diabeł Beleth, aby zdobyć czyjeś serce postanawia usunąć sobie wszelkie przeszkody. Na przykład planując zabójstwa innego amanta. I muszę przyznać, że czekałam, aż ktoś się pozbędzie Piotrusia, bo kibicowałam Belethowi, a wizja młodego, szalenie atrakcyjnego mężczyzny i nazywanie go Piotrusiem maksymalnie kłóciły się w mojej głowie za każdym razem, kiedy o nim czytałam. Brakowało mu charyzmy, ale z diabła aż nią kipiało, więc można przeżyć. Nasza główna bohaterka jest kobietą, która umarła, trafiła do piekła i nie stała się nagle wojowniczką, która walczy niczym ninja, sieje postrach potęgą. Oczywiście nie jest ona przeciętna, ale autorka nie stara na siłę robić z niej herosa. Właściwie jest czynnikiem zapalnym, przez który ten świat trzeba ratować. I tak, będą sytuacje, kiedy będziecie chcieli wejść do książki i nią potrząsnąć, ale ostatecznie i tak uważam ją za bardzo pozytywną postać.

Akcja nie jest pełna scen walki, intryg, to nie jest pozycja, w której leją się litry krwi i potu, a jednak nie można się oderwać od lektury. Nie twierdzę, że nic tam się nie dzieje, wręcz przeciwnie, ale powiedziałabym, że są to czynności prowadzące do tej finalnej bitwy.

Cóż można powiedzieć o wykreowanym świecie i jego pomysłowości? Mnie temat diabłów i aniołów się jeszcze nie przejadł. Serii z aniołami kilka przeczytałam, ale z diabłami i demonami chyba tylko jedną, a poza tym było to już dawno temu i nie były to duże ilości. Nie spotkałam się jeszcze z wizją piekła niczym Los Angeles, gdzie ludzie trafiają z wyboru, gdyż podczas tzw. targów o dusze sami podejmują decyzję, gdzie chcą trafić. Najgorsi zwyrodnialcy trafiają w inne miejsce, a w Los Diablos osoby, które lubią się zabawić.

Ja, diablica, to książka, przy której bawiłam się świetnie: lekka i przyjemna, a jednak czuję, że cała seria zostanie mi w pamięci i prędko o niej nie zapomnę. W zeszłym miesiącu wyszedł po 10 latach 4 tom i od razu chciałabym powiedzieć, że razem z tą pozycją są one u mnie na pierwszym miejscu, więc jeśli lata temu czytaliście trylogię, to zachęcam do kontynuacji, a ja mam prośbę do autorki, żeby powstały kolejne części :)

Zaczytanego weekendu

Gosia 



Za książkę dziękuję GW Foksal. Otrzymałam ją we współpracy barterowej za recenzję zawierającą moją subiektywną opinię.


1 komentarz:

  1. Dla mnie przez długie lata była najlepsza książka z całej serii. ,,Ja, ocalona" znajduje się u mnie na drugim miejscu.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz ślicznie dziękuję :-)